Niedawno, w poprzedni weekend wybrałem się razem z moimi rodzicami do lasu. Właściwie, robimy to w każdy weekend, lecz ja chcę jednak opisać ten konkretny spacer, ponieważ był on jednym z najprzyjemniejszych, które przeżyłem.

W niedzielę obudziłem się bardzo wcześnie,a mianowicie o ósmej, ponieważ musiałem zrobić trochę lekcji. W końcu, po dwóch godzinach pracy moi rodzice zaproponowali mi spacer dookoła Jeziora Głębokiego. Oczywiście przystałem na tę propozycję bez wahania, albowiem chciałem trochę odpocząć od lekcji. Do godziny dziesiątej trzydzieści jeszcze szykowaliśmy się do spaceru, aż wreszcie o godzinie jedenastej wyszliśmy. Gdy wychodziliśmy z domu poczułem przyjemny, jesienny wiatr mierzwiący moje włosy. Po chwili wytchnienia moi rodzice kazali mi wsiadać do samochodu i tak zrobiłem. W samochodzie musiałem się uczyć słówek na konkurs z niemieckiego żeby nie tracić czasu. Po połowie godziny dotarliśmy do naszego celu, wysiedliśmy z samochodu i rozejrzeliśmy się dokoła. Oczom naszym ukazał się niesamowity widok, moim zdaniem, najpiękniejszego skarbu natury w Szczecinie, a mianowicie lasu przy Jeziorze Głębokim. Po krótkiej chwili wpatrywania się w tą niemałą puszczę postanowiliśmy w nią wejść. Od razu zauważyliśmy wyraźne oznaki jesieni: czerwone, pomarańczowe i żółte liście, świeże powietrze, no i oczywiście, jak to bywa przy ładnej pogodzie, mnóstwo ludzi.

Po kilku minutach zauważyłęm, że coś mnie uwiera w bucie, szybko go zdjąłem i okazało się, że to tylko kamyk. Przez następne pół godziny nie wydarzyło się nic nadzwyczajnego, lecz po tym czasie zauważyłem dwie kreski poruszające się po piasku w lesie – były to zaskrońce. Przestraszyliśmy się, ponieważ myśleliśmy, że to żmije lecz okazało się, że to zwyczajne, niejadowite zaskrońce. Jednak po przejściu kilku metrów znów natrafiliśmy na ten gatunek węża, lecz wąż był o wiele dłuższy i bardzo gruby. Natychmiast zrobiliśmy mu przedstawione zdjęcie i poszliśmy dalej. Dalsza droga nie przysporzyła nam żadnych przygód, więc od razu wróciliśmy do domu.

Nigdy nie zapomnę tego spaceru.

Bartosz Biernacki