W tym roku, w trakcie majówki wyjechaliśmy na południe Egiptu, do Marsa Alam. Po dwóch dniach wypoczynku na leżakach pojechaliśmy na rafę koralową aby nurkować. Wyruszyliśmy wcześnie rano z Port Ghalib. Mieliśmy zaplanowane dwie tury snorkligu, każda po pół godziny oraz lunch na statku. W ciągu pierwszej tury kąpaliśmy się wśród raf koralowych. Widziałam  między innymi nemo czyli błazenka. Przestraszyłam się mureny, która przypomina zębatego węża. W tak kolorowym otroczeniu czułam się jak prawdziwa syrenka. Rafa była wysoka na 20 metrów i kolorowa jak tęcza. Chciałam jej dotknąć, ale Tata mnie ostrzegł, że mogę się skaleczyć albo dotknąć skorpeny (jej ukłucie nie zabija, ale jest bardzo bolesne). Poza tym, korale są bardzo delikatne i w ciągu roku rosną zaledwie o kilka milimetrów. Uderzenie płetwą może poważnie je uszkodzić. Z Egiptu nie można wywozić nawet malutkich kawałków obumarłej rafy. Wszystko musi pozostać na plaży. Kara za taką „pamiątkę” wynosi  500 euro. Mimo tego, że Morze Czerwone było zimne o tej porze roku, to nurkowanie wśród ryb sprawiło mi wielką przyjemność, woda była przejrzysta i bardzo niebieska. Po godzinnym ,,zwiedzaniu” wróciliśmy na statek, na krótki odpoczynek.
    
Kolejne 45 minut zajęło nam dopłynięcie do rezerwatu wodnego, gdzie miałam możliwość zobaczenia krowy morskiej, która była niewiele mniejsza ode mnie. Następnie nurkowaliśmy z olbrzymimi żółwiami, które  wbrew pozorom całkiem szybko pływały. Miałam wielką ochotę ich dotknąć, ale przewodnik powiedział, że to zabronione ponieważ są to zwierzęta pod ścisłą ochroną. Bardzo ciekawe było obserwowanie, tego jak jadły trawę morską. Niestety nie zobaczyliśmy delfinów – a na to bardzo liczyłam.
Moja mama wraz siostrą wcześniej wróciły na statek, ponieważ zrobiło im się bardzo zimno. Mama twierdziła, że ma hipotermię. Następnie (po powrocie na statek) zjedliśmy lunch, który składał się z kilku sałatek, ryżu, ryby, kurczaka, spaghetti oraz chleba. Mogliśmy też skakać z burty do wody – mnie się to udało dwa razy. Po posiłku wróciliśmy na brzeg. O około 15:30 rozjechaliśmy się do hoteli.  Bardzo mi się podobała ta wycieczka. Myślę, że wszyscy którzy na niej byli chcieliby jeszcze raz pojechać na wyjazd takiego typu. A już na pewno ja.
Zuzanna Kita