W ubiegłą sobotę wybrałam się razem z rodzicami do szczecińskiego Muzeum Narodowego. Mieliśmy okazję zobaczyć tam jeden z nielicznych pejzaży wybitnego, holenderskiego malarza , Rembrandta Harmenszoona van Rijna, zatytułowany „Krajobraz z miłosiernym Samarytaninem”. Obraz znajduje się w pomieszczeniu wyłożonym czarnym materiałem . Pilnuje go strażnik , który nie pozwala się zanadto do niego zbliżyć.
Dzieło Holendra, które powstało w 1638 roku, dzieli się na dwie części. Ciemna strona nawiązuje do biblijnej przypowieści o miłosiernym Samarytaninie. Jasna przedstawia pejzaż nad rzeką w czasie burzy. W części pierwszej, artysta opowiada o człowieku, który został napadnięty przez zbójców i pozostawiony przy drodze. Przechodzący obok niego kapłani żydowscy nie udzielają mu pomocy. Dopiero Samarytanin wzruszył się jego losem, opatrzył rany, wsadził na osła i zawiózł do gospody. Warto wspomnieć, że Samarytanie uważani byli przez Żydów za zdrajców. Część druga–choć znacznie jaśniejsza jest równie tajemnicza i budzi grozę.
Malowidło utrzymane jest w ciemnych, szaro-brunatnych kolorach. Obraz jest smutny i nie wywołałby we mnie żadnych emocji, gdyby nie to, że dostrzegłam na nim elementy, które nie pasowały do opowieści biblijnej i całego charakteru obrazu. Były to: holenderskie wiatraki w murach miasta, czy powóz zaprzężony w cztery białe konie, a nawet palmy Nie znalazłam wyjaśnienia, dla którego autor je namalował. Być może malarz zażartował sobie z odbiorców. Wydaje mi się, że dzięki tym fragmentom obraz jest ciekawszy i przykuwa uwagę.
W naszym muzeum można go oglądać do 07 czerwca bieżącego roku, a później w Muzeum Narodowym w Krakowie.
Julia Plezia
źródło: http://pl.wikipedia.org/wiki/Krajobraz_z_mi%C5%82osiernym_Samarytaninem