Dzień przed rozpoczęciem ferii wybrałem się z Panią Mirką i uczestnikami koła „Chemia wokół nas” do muzeum na interaktywną wystawę „Miasto Nauki”. Jej celem było zapoznanie nas z podstawowymi prawami przyrody.
Po wystawie oprowadzał nas przewodnik, który omawiał działanie każdego z eksponatów, a następnie mogliśmy samodzielnie sprawdzić działanie interesujących nas przedmiotów. Największymi atrakcjami były niespotykane w Polsce egzemplarze prezentujące różne zjawiska np. studnia bez dna, nieskończoność od środka, lewitacja. Innym ciekawym eksperymentem był „wirujący domek”. Zwraca on uwagę na potęgę umysłu, działania, których nie można w pełni kontrolować. Siedzieliśmy na ławeczce, która stała w miejscu, a domek się obracał wywołując u nas złudzenie, że my też się kręcimy.
Dzięki medycznym modelom oka i głowy można było zrozumieć działanie naszych narządów wzroku. Najważniejszym z nich jest o dziwo – mózg. Ciekawe były doświadczenia wywołujące złudzenia np. głowa na patelni, czy pogrubiające i wychudzające lustra. Na tej interaktywnej wystawie można wszystkiego dotykać i eksperymentować na sobie. Ciekawym doświadczeniem była latająca piłka. Podobny obiekt jest przedstawiony w muzeum Techniki w Szczecinie. Jednym doświadczenie z wykorzystaniem lustra weneckiego była studnia bez dna czy zegary. Było zadanie polegające na odnajdywaniu w zachodzących na siebie 3 kolorach jak najwięcej barw. Znajdowały się tam też łamigłówki, w których chodziło o wyjmowanie serca z półkola lub kółka z pierścienia. Pojawiły się tam też okulary, w których można było zobaczyć świat oczami muchy. Poprzez lustro z pustymi przestrzeniami było widać po jednej stronie swoje i kogoś z drugiej strony obicie. Na wystawie w kącie stała kula przewodząca prąd jak się jej dotknęło jednocześnie z żarówką to żarówka świeciła. Dla pasjonatów fotografii niezapomniany będzie widok przekroju aparatu.
Dopóki ta wystawa jest to bardzo polecam wszystkim ją obejrzeć, żeby zrozumieć lepiej otaczający nas świat. Mam nadzieję, że w Szczecinie będą takie wystawy częściej.
Mikołaj Woronko
W piątek 29 stycznia 2016r. zajęcia koła przyrodniczego „Chemia wokół nas” odbyły się w Muzeum Narodowym na Wałach Chrobrego. Poszliśmy obejrzeć wystawę „Miasto Nauki”. Kiedy Pani Mirka zapowiedziała te zajęcia byłem sceptyczny, zastanawiałem się czy będą one ciekawe. Muzea bowiem nie zawsze potrafią mnie zainteresować. Tym razem było inaczej. Na wystawie było około 40 eksponatów, których zadaniem było zapoznanie zwiedzających z prawami przyrody np. załamaniem i rozszczepieniem światła, polaryzacją itp. Ta wystawa była dla mnie ogromnym zaskoczeniem albowiem nie było to tylko oglądanie eksponatów. Miała ona charakter interaktywny i każdy mógł sam doświadczyć różnych zjawisk z wielu dziedzin nauki. Wszystkiego można było dotykać i po prostu eksperymentować, a to przecież najbardziej lubimy. Taka forma nauki jest najbardziej efektywna bo wiedza zostaje na długo.
Wśród wielu ciekawych propozycji mnie zafascynowała „kapsuła nieskończoności”, która była cała z luster. Po wejściu do środka wszędzie widziałem siebie, w każdym miejscu była moja postać, tych odbić było mnóstwo. To było niesamowite. Wyjątkowy dla mnie okazał się też „wirujący domek”. Po wejściu do domku siadało się na ławce, a pracownik muzeum zaczynał kręcić domkiem. Wrażenie tyło takie jakbyśmy my również się kręcili razem z tym domkiem. Każdy myślał, że też się kręci, że raz jest na górze, a raz jest na dole. Nie była to jednak prawda, bo wystarczyło tylko zamknąć oczy i już nie było efektu kręcenia. To było tak jakby ktoś lub coś działało na nasze zmysły, a w istocie pokazało nam, że nie nad wszystkimi zmysłami możemy panować. To co działo się w tym domku, tak naprawdę działo się tylko w naszej głowie.
Na wystawie były też modele naszej głowy a w niej wszystkie narządy, które można wyjąć i dotknąć, zobaczyć gdzie są, jak wyglądają. To było niesamowite kiedy można dotykać mózgu, oka i innych narządów.
Polecam wszystkim obejrzeć tę wstawę. Ja byłem zachwycony, inni uczniowie również. Wymienialiśmy na bieżąco nasze doświadczenia i dzieliliśmy się wrażeniami. Trudno jest wszystko opisać to co się widziało dlatego trzeba po prostu pójść na wystawę i samemu tego wszystkiego doświadczyć. Dziękuję po raz kolejny Pani Mirce, która jak zawsze umie nas zarazić wiedzą i zachęcić do odkrywania świata. Wszyscy uczestnicy koła czekają na kolejne niespodzianki.
Kacper Grzelczak