Spotkanie przy zupie

4 listopada uczniowie naszej szkoły: Amelia Adamina Wróblewska oraz Igor Masztalewicz pojechali do Manufaktury Dobra, by przyjrzeć się pracy rzeszy wolontariuszy, którzy, co czwartek o godzinie 18.00 gromadzą się na placu Tobruckim, by pomagać biednym i bezdomnym. Igor przeprowadził wywiady z kilkoma osobami, żeby dowiedzieć się więcej o ich pracy.

 

Robert

Igor: Dzień dobry. Jak Panu na imię?
Pierwsza osoba: Mam na imię Robert.

Igor: Czym się Pan na co dzień zajmuje?
Pan Robert: Na co dzień pracuję, jako rzecznik prasowy w szczecińskiej agencji turystycznej.

Igor: A była jakaś specyficzna motywacja, czy tylko po prostu zwyczajna chęć pomocy?
Pan Robert: Zwyczajna chęć pomocy i  jest to też efekt organizowanego swego czasu tygodnia społecznego, kiedy rozmawialiśmy o dobrych praktykach społecznych, o wykluczaniu różnych osób, przede wszystkim ubogich oraz  bezdomnych. Tego typu inicjatywy, jak zupa, ogólnie mówiąc, były już w innych miejscach  kraju, przede wszystkim w Krakowie tj. zupa na plantach. No i pojawił się pomysł, żeby coś podobnego rozpocząć u nas, w Szczecinie. Tak naprawdę w tych naszych spotkaniach przy zupie nie chodzi o karmienie ludzi, ale jak sama nazwa wskazuje, chodzi o spotkanie z drugim człowiekiem. To jest dla nas najistotniejsze i najważniejsze. W Szczecinie jest ok. 900 osób bezdomnych. Na spotkania czwartkowe przychodzi  ok. 100-150 z nich, ale to nie są jedynie  bezdomni. To również osoby starsze, samotne, ubogie, które chcą się spotkać, otrzymać jakąś pomoc. A podczas dni świątecznych potrafi przyjść nawet 400, 500 osób.

Igor: A czy był taki moment, który szczególnie Pan zapamiętał, pomagając?
Pan Robert: Oj, takich momentów było bardzo, bardzo dużo. Z takich istotnych, ważnych,
na pewno ciekawych, dobrych rzeczy są relacje nawiązujące się między nami, między osobami, które są zaangażowane w spotkania przy zupie a między tymi, którzy przychodzą na nie. Ale też, żeby na tych spotkaniach, co roku podkreślić, że nie jest ważne to, czy  jesteś osobą wierzącą, czy niewierzącą, czy jesteś z lewicy, z prawicy, czy jesteś muzułmaninem, judaistą, chrześcijaninem, czy kimkolwiek. Te spotkania są apolityczne, areligijne, są dla wszystkich. Dla nas najważniejszy jest kontakt z drugim człowiekiem i nie prowadzimy żadnej ewangelizacji, nawracania, żadnego wyciągania z alkoholizmu. Po prostu tu chodzi o to, żeby zobaczyć w osobach bezdomnych, samotnych, ubogich drugiego człowieka. Żeby poczuli się oni, nie jak „śmieci”, bo czasami są tak traktowani przez nas na ulicach, tylko jak normalni, pełnoprawni ludzie.

Igor: Rozumiem, że mieliście jakieś problemy związane z pandemią, która nadal trwa?
Pan Robert: My nie mamy problemów. Mamy same wyzwania. Problemy są dla mięczaków. Oczywiście pandemia ma wpływ na organizację, chociażby tego typu wydarzeń. Te spotkania w czasie pandemii  nie mogły się odbywać, ale udało się je i tak robić, bo bezdomni nie zniknęli z ulicy. Nie mieli, gdzie się podziać, nie mogli pójść na kwarantannę, nie mogli siedzieć w domach, bo ich po prostu nie mają. Oni cierpieli na ulicy, byli głodni. Teraz  wszystko funkcjonuje, restauracje są otwarte,  w KFC czy  MacDonald możemy coś kupić i  tym się podzielić. Kiedy wszystko było pozamykane, to ludzie cierpieli głód na ulicach Szczecina. I  przypomnę, że jest rok 2021, XXI wiek i są wśród nas ludzie, którzy nie mają,
co jeść, którzy nie mają, gdzie spać i nie mają opieki. Są też ci, którzy się nimi opiekują i starają się im pomagać.

Igor: Dziękuję bardzo za rozmowę

 

Paulina

Igor: Czym się Pani zajmuje na co dzień?
Pani Paulina: Jestem fryzjerem.

Igor: Nie mogłem nie zauważyć, że coś Pani przed chwilą robiła. Co takiego?
Pani Paulina: Kroimy warzywa na sałatkę i na kanapki. Przygotowujemy posiłki, by pojechać na plac i rozdać je.

Igor: Jak długo już Pani tutaj pomaga?
Pani Paulina: Ja generalnie w sumie krótko, ale moja córka od początku, od trzech lat tu uczestniczy. W wakacje ją zastępowałam, bo wyjeżdżała. A teraz, ponieważ jest mało wolontariuszy, przychodzę, pomagam.

Igor: Czyli motywacją było…
Pani Paulina: Motywacją w ogóle jest pomaganie ludziom. Uważam, że każdy zasługuje na ciepłe słowo, na coś do jedzenia, na rozmowę. Na to, żeby ludzie bezdomni poczuli się normalnie, po prostu, tak zwyczajnie, bo to też są ludzie.

Igor: Czy jest jakiś moment, który Pani szczególnie zapamiętała?
Pani Paulina: Nie wiem. Jest tak dużo tych różnych momentów, że ciężko, tak naprawdę, wybrać jeden szczególny. Wszyscy ci ludzie są dla mnie w jakiś sposób wyjątkowi. Każdy ma swoją historię. Każdy zapada w głowie i w sercu też.

Igor: W jaki sposób Pani pomaga?
Pani Paulina: Przygotowuję posiłki.

Igor: Czy zauważyła Pani zmiany wywołane pandemią?
Pani Paulina: Osobiście się nie izolowałam, a osób biednych, bezdomnych przybyło. Ludzie potracili pracę, pieniądze, mieszkanie, nie mają, co jeść.

Igor: Dziękuję bardzo za rozmowę.

 

Bartek

Igor: Czym się Pan na co dzień zajmuje?
Pan Bartek: Pracuję w mediach. Pomagam około półtora roku.

Igor: Co było dla Pana motywacją do pracy tutaj?
Pan Bartek: Mój znajomy zajął się tą akcją i z racji tego, że często brakuje chętnych do pomocy, zgłosiłem się, jako wolontariusz. No i tak już zostało.

Igor: Czy zajmuje się Pan czymś konkretnym?
Pan Bartek:  Tu każdy zajmuje się czym może. Ja logistyką, dostarczaniem sprzętu z Manufaktury na plac Tobrucki.

Igor: Czy jakiś szczególny moment wydarzył się podczas Pana pracy?
Pan Bartek: Tu każdy moment zapada w sercu. Co tydzień spotykam różnych ludzi, ich problemy. Każdy przypadek jest inny, ważny i zostaje w pamięci.

Igor: Czy na spotkania przychodzą osoby potrzebujące  bardziej pomocy niż inni?
Pan Bartek: Każdy kto przychodzi w czwartek potrzebuje tej pomocy. My nie oceniamy, czy ktoś potrzebuje jej bardziej czy mniej. Ktokolwiek nie przyszedłby, my jesteśmy dla tej osoby. To nie jest tylko zupa. Ci ludzie potrzebują zwykłej rozmowy, wysłuchania ich, powiedzenia| o swoich problemach. Zupa jest dodatkiem. Te czwartki są po to, by być dla nich, porozmawiać.

Igor: Czy jest to dla Pana społecznie ważne?
Pan Bartek: Czy ważne społecznie? Myślę, że tak. Jak ktoś lubi pomagać, to jest to dla niego normalne. Fajnie mieć świadomość, że robisz coś dobrego dla innych, zwłaszcza, gdy widzisz wdzięczność u tych osób, które przychodzą.

Igor: Dziękuję bardzo za rozmowę.

 

Katarzyna

Igor: Czym Pani zajmuje się na co dzień?
Pani Katarzyna: Energetyką odnawialną.

Igor: Od jakiego czasu Pani tu pomaga?
Pani Katarzyna: Jestem wolontariuszem od kilku tygodni.

Igor: Co było dla Pani motywacją?
Pani Katarzyna: Byłam potrzebna do przewiezienia półek na plac. I tak zrobiłam, i tak zostało.

Igor: Czy pandemia sprawiła jakieś utrudnienia?
Pani Katarzyna: Musimy przestrzegać restrykcji.

Igor: Jaką chwilę najbardziej Pani zapamiętała pomagając innym?
Pani Katarzyna: Pierwszy dzień. Na placu mamy trzy punkty: medyczny, wydawania zupy oraz odzieży. Rozpoczęłam od pracy w punkcie medycznym, a tam jest najwięcej potrzebujących, trzeba największą uwagę skupić na człowieku. Moment, w którym zobaczyłam kolegę z dzieciństwa, zapadł mi w pamięć i wiedziałam, że zostanę tutaj na dłużej.

Igor: Dziękuję bardzo za rozmowę.

 

Natalia

Igor: Czym Pani zajmuje się na co dzień?
Pani Natalia: Na co dzień jestem przedstawicielem handlowym. Pomagam od lipca 2019 r..

Igor: Co dla Pani było motywacją do pacy tutaj?
Pani Natalia: To wynika z chęci pomocy drugiemu człowiekowi. Zobaczyłam na facebooku, że jest taka grupa wolontariuszy, koleżanka brała w tym udział i się przyłączyłam. Od pierwszego spotkania jestem regularnie, w każdy czwartek.

Igor: Jak Pani pomaga?
Pani Natalia: Pomagam w punkcie medycznym lekarzowi i pielęgniarce, np. przy opatrunkach. Niesiemy pomoc osobom nieubezpieczonym.

Igor: Dziękuję bardzo za rozmowę.


Nad konstrukcją wywiadu pracowała
Nastazja Narzekalak, kl.8a
Foto: Wojciech Bigus (www.wszczecinie.pl)