Od wczesnej jesieni nasz chór Państwowej Szkoły Muzycznej I stopnia przygotowywał się do Międzynarodowego Konkursu Chóralnego w Bratysławie. Nasza dyrygentka i kierowniczka pani Agata Czekalińska wybrała odpowiedni repertuar i dwa razy w tygodniu szlifowaliśmy go. Nieustannie ćwiczyliśmy dykcję, rytm i współbrzmienie.
Aż nadszedł ten dzień. W środę o 23:00 ruszyliśmy z centrum Szczecina do Bratysławy. Dojechaliśmy troszkę zmęczeni, szybko się rozpakowaliśmy w hotelu jakże muzycznym, bo nazywał się „Chopin“ i ruszyliśmy na próbę. Wieczorem odbył się pierwszy koncert przybyłych już uczestników w kościele Ojców Jezuitów. Nasz występ nie zadowolił ani nas, ani pani Agaty. Całe szczęście, że to dopiero tylko koncert. W piątek mieliśmy między posiłkami i próbami troszkę czasu, by móc zobaczyć Bratysławę. W mieście czuć było już klimat zbliżających się świąt, a kiermasz bożonarodzeniowy pachniał piernikami. W sobotę od rana wielka mobilizacja i stres, ponieważ to tego dnia o 9:30 odbył się konkurs. Nasz występ był bardzo udany, ale nikt z nas nie liczył na podium. Spośród 40 chórów wypadliśmy dobrze, ale żeby od razu wygrać? Aż tu ogłaszają po południu werdykt. Pośród wszystkich kiermaszowych domków stanął przewodniczący jury i ogłosił, że nasz chór zdobył złoty medal w kategorii utworów współczesnych i srebro w kategorii chórów do lat 16. Nasza radość była ogromna, wszyscy bardzo się cieszyli, piszczeli, skakali i dzwonili do rodziców. Euforia trwała aż do powrotu do Szczecina, choć jeszcze w drodze powrotnej niedzielę spędziliśmy w królewskim Wiedniu. Mogliśmy obejrzeć piękne i niezwykle udekorowane budowle oraz zobaczyć domy Straussa i Mozarta. Rankiem o 4:00 w poniedziałek nasze stopy stanęły na szczecińskiej ziemi. Byliśmy potwornie zmęczeni i nieziemsko szczęśliwi. Czuliśmy się jak wielkie gwiazdy. Później przez kilka godzin ze szczęścia nie mogłam zasnąć. Obudziłam się dopiero około 11:00.
Cieszę się, że mogłam zakwalifikować się do udziału w tym konkursie, że mogłam być częścią tej wielkiej radości.
Ola Kosińska